sobota, 22 listopada 2014

Paryskie babie lato

   Był 1995 rok. Razem z innymi uczniami dąbrowskiej "Sztygarki" maszerowałem ulicą Kościuszki w kondukcie  żałobnym. Na przodzie niesiono trumnę, grała też dostojnie jakaś orkiestra. To był pogrzeb dąbrowskiego górnictwa węglowego, tuż po zamknięciu ostatniej kopalni KWK "Paryż". Nie, nie było nam smutno. Utwierdzano  nas w przekonaniu, że przyjdzie nowe i lepsze. No może trochę szkoda było, że w Barbórkę nie dostaniemy już dychy za którą można było po szkole iść na kilka piw do pubu "Duet" na 3 Maja.
    Na praktykach zawodowych co prawda dalej nam mówiono, że będziemy kierownikami hal i żeby wyjąć ręce z kieszeni i nie grać nimi  "bilarda" ale nie zmieniało to faktu, że przemysł ciężki w regionie zdychał i generalnie praca w nim była utożsamiana z obciachem. Kto się zresztą z nas tym wszystkim wtedy przejmował? Dalej łamaliśmy noże od tokarek w warsztacie a w kopalni ćwiczebnej pod nieuwagę "Rumcajsa" szaleliśmy wózkiem górniczym. Raz nawet tak go rozbujaliśmy, że pod koniec jazdy wypadł z torów i wypadł przed bramę kopalni. Rumcajs wtedy się wściekł i kazał nam myć podłogę jakimś śmierdzącym lizolem u siebie w kanciapie.
   Na kopalni KWK "Paryż" były takie wielkie transformatory duże jak domki jednorodzinne, pachniało smarem a opiekun praktyk opowiadał, że miał kiedyś taką jajcarską grupę która ciągle go zaskakiwała. Raz przyspawali pewnemu praktykantowi, który się zdrzemnął w szatni, metalowe okucia podeszwy do boku szafki. Potem obudzili go wystrzałem z papierowej torby i rechotali do końca praktyk. 
Przypomniało mi się to wszystko jak odwiedziłem pozostałości Paryża pewnego wrześniowego dnia......












7 komentarzy:

  1. 1995 rok, Pavero to juz bedzie 20 lat za chwile, ten bezwzgledny marsz czasu jest dosyc mrozacy. Tak w ogole to bardzo fajny blog, odkrylem pare miechow temu i lyknalem w 3 popoludnia, pare miejsc zwiedzalismy nawet razem jeszcze w latach 90. W przyszylym roku odwiedzam rodzine, znajomych i rodzinne miasto, daj Pavero znac czy jestes chetny na browara albo szesc :)

    Rob, Londyn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karwia 20 lat temu?! Szok. Powspominamy przy zgrzewce :-)

      Usuń
  2. No to fajnie, odgrzejemy wspomnienia poniedzialkowych pielgrzymek spod pomnika do Plusa po Old Kega - straszliwe piwo, ktore w zeszlym wieku potrafilo smakowac wykwintnie :)
    Teraz juz nie moge sie doczekac tej przyszlorocznej wizyty heh, pzdr Paverooo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Old Keg to nie było piwo. To był styl życia ;-) Do zobaczenia

      Usuń
  3. Moja szkoła, moje kopalnie i moje stare kąty. Pewnie się znamy chociaż z widzenia.
    P.s. - nie pogonili Cię z Paryża? Mnie tam trochę straszą jakieś wielkie psy hałasujące zza ogrodzeń, nie do końca wiem skąd i stąd moje obawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dąbrowa to nie takie znów duże miasto więc bardzo możliwe, że się znamy :-)
      Szczęśliwie nikt mnie nie przeganiał. Psy oczywiście ujadały ale na szczęście są za siatką na ogrodzonej posesji.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Rok tak gdzies 1991. Jestem na praktykach u "Rumcajsa". Akurat byłem na tym dolnym pokładzie kopalni ćwiczebnej. "Rumcajs" do mnie po nazwisku: "Xksinski chodz tu na gore wezmiesz tą obudowe". Ja do niego po cichu: "Spierdalaj". "Rumcajs'em" zatrzasło bo jak sie okazało za chwile słyszał to. Wkurwil sie i gdzies polazł. Za 10-15 min wraca i mowi: "Xksinski" ze mną do kierownika (warsztatów). Wchodze z nim do kierownika a "Rumcajs": "No Panie kierowniku ja juz z Xiksinskim nie wytrzymam, u niego co drugie słowo to chuj i kurwa. Mówie do nie niego 'chodz wzisc obudowę a on do mnie spierdalaj". I w tym momencie "Rumcajs" skonczywszy natychmiast wyszedł z gabinetu. Na czym sie skonczyło?. Na niczym. Kierownik ,stary górnik oprocz delikatnej reprymendy w stylu "Panie Xinski niech pan sie juz wiecej nie wyraza", nie powiedzial nic. Wygladało to jak by w zasadzie mial w dupie fochy "Rumcajsa". Dzis z perspeywy wieku to inaczej na to jednak patrze niz jako młody gniewny w tamtych latach i moze i przesadzalem ale "rumcajs" był jednak ciapowaty do granic mozliwosci. Nie radzil sobie wogóle z uczniami.

    OdpowiedzUsuń