Planowałem ostatnio coś napisać o jednym z unikatów przyrodniczych miasta - Lipienniku Loesela. Nawet pozbierałem już zdjęcia i tylko letnie rozleniwienie spowalniało mnie przed zebraniem w całość tekstu i opublikowaniem go tutaj.
Po tym co jednak w miniony weekend stało się tuż przy granicy Obszaru Natury 2000 "Lipienniki Loesela w Dąbrowie Górniczej" i miało bezpośredni wpływ na kondycję przyrodniczą tego miejsca wybudziło mnie ( i innych) ze słonecznego letargu. Nie mógłbym teraz, oglądając tony śmieci walające się nad brzegiem zbiornika pisać sobie spokojnie a jakiś tam pierdółkowatych kwiatuszkach, śmiesznych ptaszkach i bzdetnych bajorkach w których taplają się żabki. Czara goryczy się przelała więc o miłych rzeczach dzisiaj nie będzie. Nie będzie łagodnych, sentymentalnych relacji i cukierkowych infantylnych opisów.
Śmieci, butelki, fekalia o tym dzisiaj będzie. Płoszenie ptaków, niszczenie gniazd, rozjeżdżanie młak ....jak ktoś uważa, że niepotrzebnie toczę pianę i że to nic nie da to niech przestanie czytać. Żeby jeszcze głębiej włożyć kij w mrowisko napiszę też jakim problemem dla instytucji odpowiedzialnych za ochronę tego terenu jest jego istnienie. Jaki biznes nie może się kręcić bo na przeszkodzie stoi ta cholerna Natura 2000 i jak legalnie dokonuje się planowej dewastacji tego obszaru.
Skoro sprawa tkwi w martwym punkcie od lat a instytucje są głuche i nie odpowiadają często na pisma to ktoś w końcu musi opisać co na terenie obszaru chronionego w naszym mieście się dzieje. Podobno są jeszcze dziennikarze ale chyba wyjechali na wakacje. Zresztą kiedyś pisałem do redaktora Sobierajskiego z "Dziennika Zachodniego" w sprawie quadów, oferowałem swój czas, wiedzę dotyczącą tej kwestii ale nic mi nie odpowiedział. Byłem rozczarowany, myślałem że się zainteresuje w słusznej sprawie. Na Arkadiusza Gola, który dzisiaj w "Dzienniku Zachodnim" zamieścił radosne zdjęcia z Beach Party 2013 na Pogorii IV też, nie ma z co liczyć. Bo jak liczyć na człowieka, który w momencie gdy obszar tonie w odpadkach i odchodach imprezowiczów tuż po tej dewastacji zamieszcza taki tekst na łamach gazety:"(...) Piasek, słońce i muzyka, a do tego quady i skutery - czegóż więcej trzeba?" Może, żeby ktoś ten gnój posprzątał Panie Redaktorze?
Pewnie się czepiam, wszak Pan Redaktor wytłumaczył przecież takim upierdliwcom jak ja w czym rzecz:"(...) Lato w pełni, a skoro lato to także imprezy" Dziękuję, teraz rozumiem od razu lżej mi się zrobiło na duszy. Zamiast się czepiać powinienem iść i pomóc organizatorom zbierać odpadki. Ci wszak coś na FB apelowali o posprzątanie i podobno zbierali śmieci i przynieśli jakieś worki które rozdawali uczestnikom. No fajnie, nie ma co, tylko takie działania to są dobre na imprezie w domu pod nieobecność rodziców a nie gdy przychodzi kilkaset osób. W domu też jest ubikacja i jak ktoś puści pawia na bibce to jest szansa, że właśnie do kibla. Uczestnicy Beach Party tej szansy nie mieli - nie było tojtojów. Generalnie to niczego nie było, cud że nikt nikogo przejechał, że nikt się nie utopił.
Ale to nic. W końcu kurz z rozjeżdżonych ścieżek przez quady i terenówki opadnie, śmieci które wiatr rozwieje po terenie chronionym przysypie piasek . Kupy przestaną śmierdzieć a na rozbitych butelkach może nikt się nie pokaleczy. Sprawa przycichnie i dalej będzie można beztrosko pływać skuterami wodnymi i płoszyć ptactwo. Może nawet samochód w jeziorze będzie można bezkarnie umyć, bo właściwie to dlaczego by nie? Kto zabroni? Wszystko wróci do normy, którą jest postępująca dewastacja obszaru naturowego i przyległej do niej piaszczystej plaży. Ale ta impreza to tylko wierzchołek góry lodowej.
Nasze miasto postawiło tablice informacyjne o obszarze chronionym więc chyba myśli, że sprawa załatwiona. To dziwne, że w mieście promującym się turystyką, dbałością o przyrodę kompletnie przemilcza się kwestię ochrony Lipienników Loesela. Dziwne, bo swego czasu w mieście powstało wiele użytków ekologicznych, wiele drzew objęto ochroną pomnikową i wydawało się, że sprawy idą w dobrym kierunku. Może trudno się lokalnym politykom sfotografować z takim kwiatkiem? No i jak tutaj przy nim uroczyście przeciąć wstęgę i podnieść sobie tym słupki w sondażach? Niewdzięczna ta przyroda, prawda? Taka niemedialna i bezużyteczna. Chyba lepiej żeby jej nie było. Może dlatego bodajże w 2010 roku wykonano melioracje na chronionym obszarze kompletnie nie licząc się z ekspertyzami przyrodniczymi. Ostatnio szef Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska prof. Jerzy Parusel, który notabene od lat walczy z dewastacją tego terenu postulował o zakopanie części rowów melioracyjnych - w miejscach szczególnie cennych przyrodniczo. Myślę, jednak, że nie w smak jest chronienie siedlisk Lipiennika. Przecież lepiej osuszyć teren a działki sprzedać pod zabudowę. Tylko znów ta cholerna Natura 2000 stoi na drodze i nie da się postępować otwarcie. Trzeba mordować obszar stopniowo. Może jak przymknie się oko na quadowców, imprezowiczów to oni zrobią swoje i wybiją storczykowate do zera? Będzie można wtedy uchylić ochronę na tym terenie. Z pewnością ucieszyłby się z tego pewien właściciel dużej firmy z Dąbrowy zajmującej się zielenią. Posiada on w terenie chronionym spory areał gruntów które swego czasu kupił. Może chciał sprzedać teren z zyskiem pod zabudowę a teraz nie ma jak, bo cholerna Natura 2000 stoi na drodze? Może to więc nie przypadek, że jest przyzwolenie na dewastację tego terenu?
Należy jednak pamiętać, że głównym podmiotem odpowiedzialnym za ten teren jest Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach. Tylko, że oni mają tyle spraw na głowie, że nie chcą specjalnie słyszeć o tym co się dzieje na terenie ostoi. Wolą zrzucać odpowiedzialność na miasto któremu wytykają powstałe tam dzikie wysypisko śmieci - urzędniczy pong-pong trwa. Gdyby nie zażalenie Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska, które w osobie wspomnianego już prof. Parusela złożyło zażalenie w sprawie wycinki kilkudziesięciu drzew z użyciem ciężkiego sprzętu pod utwardzenie drogi i prace melioracyjne to chyba RSOŚ nie zauważyłby problemu. Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska przychylił się do zażalenia Profesora i nakazał zasypanie części rowów. Niestety materiał został wymyty i teraz jak już pisałem znowu jest potrzeba zasypania.
Tak więc w skrócie sprawy wyglądają - wysyłanie pism, odpowiedzi na nie lub nie. Ostatnio Urząd Miasta odpisał jednemu z przyrodników w sprawie quadów, że przekazuje sprawę do Policji i Straży Miejskiej i że postawią nowe tablice. A lipienniki i gniazdujące ptaki muszą w tym bałaganie żyć, choć właściwie komu na nich zależy, garstce zapaleńców?
Na koniec jeszcze zapytam, po co w naszym mieście jest tyle stowarzyszeń które w celach statutowych mają dbałość o lokalną przyrodę? Już o wiele prężniejsze są legalne ( ?!) stowarzyszenia quadowców, które obłudnie twierdząc, że dbają o przyrodę sieją spustoszenie. Za wszystkim stoi kasa, wszak quady to niezły biznes a taka ornitologia na przykład już nie. Ech, wystarczy na dzisiaj........
W pełni się z tobą zgadzam. I chętnie pomogę jeżeli masz jakiś pomysł jak chronić ten teren, a przede wszystkim nie dopuszczać do takich wydarzeń jak powyżej opisana impreza. Mam wątpliwości czy ta impreza była w ogóle zgłoszona właścicielowi terenu i odbywała się legalnie.
OdpowiedzUsuńDzięki za ten komentarz. Niedługo odezwę się do Ciebie priv na adres który masz w profilu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSkoro tam byłeś mogłeś dać innym przykład i zorganizować zbiórkę śmieci,
OdpowiedzUsuńłatwo krytykować.Zmiany świata należy zaczynać od siebie.
może tak mniej siedzenia przed komputerem ? chyba praca fizyczna ci nieobca.
Walcz o czystość Dąbrowy -pasjonacie,regionalisto
sprzątać po kimś? po prostu dopilnować, żeby buractwo przestało śmiecić i będzie po sprawie. Co za cymbał jesteś!
UsuńNie chce mi się komentować - wyjątkowo w tym poście. Sprawa jest jasna. Zamieściłem poniższe zdanie na początku tekstu: "jak ktoś uważa, że niepotrzebnie toczę pianę i że to nic nie da to niech przestanie czytać".
OdpowiedzUsuńhttp://static1.money.pl/i/h/185/nm202169.jpg
OdpowiedzUsuńsprzątanie świata 2013,
jak sprzątałeś to zamieść fotki
Witam. Temat chyba ucichł. A szkoda, bo wciąż jest aktualny. Z roku na rok coraz więcej ludzi "zasiedla" Pogorię IV, nie zważają na zakazy kąpieli i używania łodzi motorowych. Policja jest bezradna (?), bo jak tu ścigać kogoś na skuterze wodnym? Ludziom parkującym gdzie popadnie, jak już wypiszą mandat, to śmiesznie niski. Kogo wzruszy 100 zł jak ma furę za 200 tys? I na marginesie czyżbyśmy mieli tak nieudolną policję - "nie mogą, czy nie chcą". A najgorsze jest to, że motłoch (inaczej tego nazwać nie mogę) nigdy nie zrozumie, że robi źle...
OdpowiedzUsuńDobrze, że są jeszcze ludzie tacy jak Ty, którzy o tym piszą, którzy zauważają, w tym postępowaniu coś niewłaściwego.
Dziękuję za Twój komentarz. Na szczęście ludzi którzy w dewastacji chronionego obszaru widzą coś niewłaściwego jest więcej tylko ich głos ginie w ryku terenówek i quadów. Z perspektywy czasu który minął od publikacji mojego posta, mogę stwierdzić, że niewiele się zmieniło. Dewastacja trwa a instytucje opłacane z naszych podatków nie są w stanie rozwiązać problemów których przybywa. Pozdrawiam
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń