Dzisiaj wywiad z Adamem Zającem (1976 r.) alpinistą, taternikiem i grotołazem w jednej osobie. Członek Speleoklubu Dąbrowa Górnicza, zdobywca Małej Korony Alp i Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Na kilka dni przed wyprawą na Matterhorn, której będzie kierownikiem, spotykam się z nim w jego mieszkaniu na Alejach. Na ścianach zdjęcia z wypraw górskich i jaskiniowych.
Siadamy przy stole na którym piętrzą się przygotowane na wyprawę zapasy żywnościowe: konserwy, chińskie zupki, czekolady i inne niezbędne produkty. Jest już późna pora, pozostali domownicy śpią więc możemy spokojnie porozmawiać.
- Kiedy i gdzie dokładnie wyruszacie?
- Wyprawa wspinaczkowa w Alpy Walijskie, a konkretnie w zachodnią część masywu Monte Rosa i górę Matterhorn odbędzie się dniach 28.06 - 07.07 2013. Najważniejsze jest oczywiście zdobycie Matterhornu.
- Skąd pomysł, aby zdobyć Matterhorn?
- Ponieważ to najbardziej honorowa góra w Europie i najbardziej rozpoznawalny szczyt na Świecie. Symbol Szwajcarii. Każdy go zna z widzenia. W rankingu najbardziej rozpoznawalnych szczytów na Świecie zajęła pierwsze miejsce. Mało kto rozpozna Everest na zdjęciu a Matterhorn jest prawie na każdym produkcie szwajcarskim. Jest to etykieta tego kraju. Poza tym nie ma tam łatwej drogi i każdy wspinacz wie co to jest Matterhorn.
- Ilu członków liczy skład wyprawy?
-Cztery osoby. Marcin Jamroży, Marcin Sokołowski, Kuba Wiśniewski i Adam Zając ( kierownik wyprawy - przypomnienie). Wszyscy są członkami Speleoklubu Dąbrowa Górnicza i jest to oficjalna wyprawa pod egidą SDG.
- To Twoja pierwsza wyprawa na której jesteś kierownikiem, to duża odpowiedzialność?
- To moja czwarta wyprawa w Alpy gdzie prowadzę wyprawę. Na poprzednich były różne składy, różni uczestnicy ale jeśli chodzi o ludzi to nic mnie nie zaskoczyło negatywnie. Na takie przedsięwzięcia jeździ się ze sprawdzonymi ludźmi, których dobrze się poznaje podczas wielu tatrzańskich wspinaczek, na trudnych szczytach zimą. Jeśli ktoś już tam panikuje, to nie ma sensu aby jechał zdobywać alpejskie szczyty.
- Czy komuś z członków wyprawy udało się już wcześniej zdobyć Matterhorn?
- Tylko mnie, osiem lat temu. Pozostali uczestnicy nigdy nie byli w Alpach tak wysoko. Jest to dla nich pierwszy raz. Dlatego są przejęci (śmiech), najbardziej opowieściami o chorobie wysokościowej.
- To na wysokości 4000 m n.p.m. występuje już choroba wysokościowa?
- Jak najbardziej. U pewnych osób przebiega dosyć łagodnie ale czasami może się skończyć nawet śmiercią. Generalnie na tych wysokościach jest o około 30% mniej tlenu w powietrzu niż normalnie. Tętno jest przyspieszone, ciężko się śpi. Podczas dłuższego przebywania na takiej wysokości organizm ciężko się regeneruje i człowiek bardzo męczy się podczas normalnych czynności.
- Czy przygotowywaliście się wcześniej jakoś specjalnie pod kątem zdobycia tego szczytu?
- Od ośmiu miesięcy prowadziliśmy intensywne przygotowania do wyprawy. Zaliczyłem dwa biwaki zimowe w Tatrach w styczniu i w lutym razem z chłopakami i do tego mieliśmy dwadzieścia wypadów w te góry przez ten czas.
- Na czym polega największa trudność w zdobyciu Matterhornu?
- Przede wszystkim wysokość, to prawie 4500 m n.p.m. dokładnie 4478 m n.p.m. Ponadto sam stopień trudności - w skali skałkowej jest to cztery a w opisowych skalach alpejskiej i tatrzańskiej sklasyfikowana jest jako trudny.
- Czy na drodze wspinaczkowej występują jakieś udogodnienia?
- Nie, to normalna droga wspinaczkowa wyposażona jedynie w stałe punkty asekuracyjne. Droga wymaga użycia pełnego ekwipunku wspinaczkowego - liny, raki, ekspresy, czekany, przyrządy asekuracyjne. Nie jest to góra dla każdego, wymagane jest przeszkolenie wspinaczkowe z doświadczeniem w warunkach zimowych, znajomością zasad poruszania się w trudnym terenie lodowo-skalnym. Trzeba też wiedzieć jak się asekurować tak więc absolutnie nie jest to góra dla nowicjuszy i tylko doświadczeni wspinacze mogą się tam wybrać.
- Planujecie wejście na szczyt całym zespołem?
- Oczywiście. Mamy dobrze przygotowany plan. Przed zdobyciem Matterhornu planujemy zdobyć trzy inne czterotysięczniki ( Breithorn, Castor i Pollux) tak aby się zaaklimatyzować. Będziemy mieć biwak noclegowy na przełęczy Zwillings-J przez trzy dni. To wysokość prawie 4000 m n.p.m., po zdobyciu tych szczytów przeniesiemy biwak pod właściwą ścianę Matterhornu.
- Potrzebujecie jakiejś formalnej zgody, pozwolenia aby poruszać się po drogach wspinaczkowych?
- Nie, każdy przebywa tam na własną odpowiedzialność i własne ryzyko. W masywie działają profesjonalne służby ratunkowe, dysponujące śmigłowcem. W razie wypadku wchodzą do akcji a później jeśli się nie posiadało odpowiedniego ubezpieczenia wystawiają bardzo wysoki rachunek.
- Jak wysoki to rachunek?
- W przeliczeniu na naszą walutę to koszt około 50 000 zł. Kwota jest wysoka ze względu na zaangażowanie śmigłowca.
- Posiadacie takie ubezpieczenie?
- Oczywiście, mamy takie ubezpieczenie i to od akcji najwyższego ryzyka z użyciem śmigłowca.
- Jakie warunki panują teraz w górach?
- Warunki są wyjątkowo niesprzyjające. Z powodu przedłużającej się zimy śnieg zalega tysiąc metrów niżej niż normalnie o tej porze roku, co może definitywnie pogrzebać naszą próbę na Matterhornie. Na wysokości naszego planowanego biwaku jest teraz w dzień - 12 st. C w ciągu dnia a w nocy temperatura spada nawet do - 20 st. C. Na ogół o tej porze roku powinno być znacznie cieplej - w nocy - 5 st. C a w dzień około + 5 st. C. W środku lata mamy warunki typowe dla naszej zimy - mróz, śnieg. Niczym się nie różnią od umiarkowanych zimowych warunków tatrzańskich. Więc może okazać się, że nie podejmiemy próby ataku na szczyt, może też okazać się, że droga ze względów bezpieczeństwa będzie zamknięta przez ratowników. Tam zawsze panują specyficzne, bardzo trudne do przewidzenia warunki.
- Pogoda zmienia się bardzo często?
Ten masyw jest specyficzny, na około może świecić słońce i być bezchmurne niebo a na Matterhornie będzie masakryczny śnieg i zawieje. Jest takie słynne powiedzenie, że Matterhorn dymi. Bardzo często na zdjęciach jest to widoczne, gdzie ta osamotniona wysoka góra pogrążona jest w chmurach, które sama wytwarza.
- Ilu wspinaczy zdobywa ten szczyt w ciągu roku?
- Szacuje się, że około tysiąca osób, może trochę więcej ale dokładne dane trzeba by sprawdzić w internecie. Wielu wspinaczy to Polacy, bywały lata gdy zdobywało go około trzystu osób rocznie. Głównie po otwarciu granic. Teraz jest już ich mniej.
- Czy można porównać warunki występujące w Alpach do tych na ośmiotysięcznikach?
- Porównać można. Na wysokości na jakiej znajduje się nasz biwak w Himalajach zakładane są główne bazy wypraw na ośmiotysięczniki. Więc w zasadzie wszyscy ci którzy jadą w Himalaje zaczynają od takich wypraw jak nasza i muszą przez nie przejść. Jest to konieczne, ponieważ nikt nie jest w stanie przewidzieć jak organizm zniesie wysokość, czy nie wystąpi choroba wysokościowa. Jeśli organizm odrzuca wysokości alpejskie droga w Himalaje jest zamknięta definitywnie.
- Dzięki za rozmowę i umawiamy się na kolejną po Waszym powrocie?
- Jak najbardziej a z wyprawy będę wysyłał na bieżąco komunikaty.
Poniżej zdjęcia Adama z poprzedniej wyprawy na Matterhorn w 1995 roku.
Matterhorn z Zermatt |
Na szczycie. W tle Gornergletscher i Gornergrat |
Dwa wierzchołki Metterhornu- szwajcarski i włoski |
Matterhorn z Gornergletscher |
Matterhorn z Furri 1886 m n.p.m. |
Matterhorn -wschodnia ściana z Oberer Theodulgletscher |
Super! Czemu tylko nie mogę sobie Was wyobrazić siedzących przy stole tylko z zupkami chińskimi ;)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz trzeba będzie wznieść dziękczynny kielich za szczęśliwy powrót :-)
OdpowiedzUsuńNo proszę, jaki ten świat mały! Swoją drogą - Gołonóg - również moja dzielnica. Bardzo fajny blog! Pisz i fotografuj więcej uchwycając smaczki! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
az zachcialo sie isc w gory, swietny wywiad!
OdpowiedzUsuńMam dokładnie to samo. Czekam na wolne i wyprawa murowana!
Usuńa czy to aby prawda z tym wywiadem ,nie widać tam nikogo z wymienionych nazwisk
OdpowiedzUsuńNie, przyśnił mi się :-) W zanadrzu jest drugi wywiad z filmikami, cierpliwości. Pozdrawiam.
Usuń